Dobre zdjęcia zrobione prostym aparatem
Korzystając z tego, że Flickr umożliwił przeglądanie zdjęć według aparatów, którymi zostały wykonane zrobiłem mały eksperyment. Przejrzałem fotografie zrobione prostymi, starymi aparatami i wybrałem parę przyzwoitych zdjęć. Aparaty, które zostały użyte do ich wykonania w dzisiejszych czasach uchodziłyby za nienadający się do niczego złom albo eksponat z muzeum techniki. A jednak da się nimi zrobić niezłe zdjęcia.
Na początek Sony DSC P43. Aparat wypuszczony na rynek w okolicach 2004 roku o parametrach: 4 megapiksele, ekran LCD 1,5 cala, zoom 3,6x. W tej chwili jest niedostępny nawet na ebay’u. Cacko wygląda tak:
A zdjęcia potrafi(ło) robić takie, jak to:
Zdjęcie wykonane Sony DSC P43. Autor: nikos-litsa
Canon PowerShot A430 to kolejny 4 megapikselowy potwór. Czterokrotny zoom, ekran o wielkości 1,8 cala i karta pamięci o pojemności 16 megabajtów. Wygląda on tak:
A zdjęcia robi przykładowo takie:
I jeszcze jeden 4 megapikselowy aparacik – Canon Digital IXUS 400 – o parametrach: wyświetlacz o wielkości 1,5 cala, dołączona karta pamięci o pojemności 32 megabajtów. Oryginalnie kosztował ok 500 dolarów, czyli jakies 1 430 zł. Teraz można kupić używany na amazonie już za 70$ (nowych oczywiście już nie ma), czyli ok. 200 zł. Przy okazji widać jak potwornie szybko tanieje cyfrowy sprzęt fotograficzny – 7 krotny spadek w ciągu 6 lat (premiera 27 lutego 2003). Aparat wygląda tak:
I potrafi zrobić takie zdjęcie:
A teraz kolej na coś o jeszcze mniejszych możliwościach: Casio EX-S2. 2 megapiksele, wyświetlacz o wielkości 1,6 cala, brak zoom’a optycznego i 12 megabajtów wbudowanej pamięci, którą można było rozbudować przy użyciu kart SD/MMC. Miał stylową obudowę ze stopu metalu i materiałów ceramicznych (cokolwiek to znaczy) i naprawdę małe rozmiary. Casio reklamowało ten aparat hasłem “Wearable card camera”, w wolnym tłumaczeniu: aparat do noszenia o wielkości karty (“noszenia” w takim sensie jak nosi się ubrania). I faktycznie, przy wadze 88 gram mógł z właścicielem być przez cały czas, czy to w kieszeni, czy w torebce. Aparacik wyglądał tak:
Co ciekawe, miał brata bliźniaka EX-M2, który posiadał wbudowany odtwarzacz MP3! Ale wracając do fotografii, EX-S2 zdjęcia robił np. takie:
A na koniec perełka. Canon PowerShot A100 – 1,3 megapiksela, obiektyw o stałej ogniskowej (bez zoom’a) i jasności 2,8 (tzn. jasny jak na kompakt). Sprzedawany był w komplecie z kartą pamięci o pojemności 8 megabajtów. Aby sobie uświadomić jak mała była to karta dodam, że gdyby użyć jej w aparacie z matrycą 10 megapikseli i zapisywać na niej jpeg’i w wysokiej jakości, to zmieściłoby się ich od 2 do 4! Aparat wyglądał tak:
A zdjęcia robił np. takie:
Drugie zdjęcie z tego samego aparatu też byłoby przyjemne, gdyby nie było takie przekrzywione:
Jak widać przyzwoite zdjęcie można zrobić czymkolwiek, bo o jakości zdjęcia decyduje to, kto trzyma aparat, gdzie jest, jak ustawi swoją kamerę i na co skieruje. No i jeszcze kiedy, co widać po licznie reprezentowanych zachodach słońca.